Żeby aparat spełniał swoje zadanie musi być wygodny dla użytkownika, mocny, odporny na uszkodzenia, gładki i jak najmniej widoczny w buzi. Z drugiej strony jest to ciało obce w jamie ustnej i budzi opór natury psychicznej jak i fizjologicznej. Rodzic ma trudne zadanie do wykonania: jak przekonać latorośl do wielogodzinnego użytkowania aparatu w ciągu doby i właściwego dbania o jego higienę.
Pierwszy udokumentowany zapis o „prostowaniu zębów” pochodzi ze starożytnego Rzymu (prace filozofa i lekarza Corneliusa Celsusa) i opisuje metodę poprawiania zgryzu poprzez naciskanie palcami odpowiednich miejsc. Inne metody opierały się na wykorzystaniu strun, włókien z jelit zwierząt, bądź poprzez pokrywanie zębów metalowymi płytkami (złoto, srebro). Podobno sama Kleopatra nosiła pierwowzór współczesnego aparatu ortodontycznego… więc może to zmotywuje naszą Małą Księżniczkę?
A Młodego Zdobywcę może zainteresuje fakt, że może nosić w buzi wynalazek NASA? Naukowcy z NASA opracowali specjalny typ przeźroczystej ceramiki zwanej TPA (polikrystaliczny tlenek glinu), która charakteryzuje się wyższą wytrzymałością niż stal. Ceramika ta pierwotnie chroniła czujniki podczerwieni w pociskach kierowanych na ciepło a dziś prostuje zęby.